Uruchom swoją wyobraźnię cz. I

Uruchom swoją wyobraźnię cz. I
16 maja
20:52 2016

Część pierwsza, czyli;

o tym, czy da się żyć bez ryzyka, czy i jak je sobie uświadamiamy i czy warto nim zarządzać, czy widzimy potrzebę ubezpieczania się i czy na pewno zapewniliśmy sobie dobrą ochronę ubezpieczeniową? Na razie mnóstwo pytań.

Czy da się żyć tak jakby ryzyko nie istniało?

Odpowiedź na to pytanie wydaje się być oczywistą. Tak do końca to nie, ale… .

Dokonujemy codziennie jakiś wyborów, podejmujemy codziennie jakieś decyzje i działania, od prostych i prozaicznych do takich które determinują nasze  życie „tu i teraz” oraz w najbliższej i dalszej przyszłości. Do tego dochodzi element ryzyka niezależny od naszych wyborów i działań. Tu chyba warto przytoczyć jakże trafiający w sedno tytuł jednego z filmów p. K. Zanussiego: „ŻYCIE JAKO ŚMIERTELNA CHOROBA PRZENOSZONA DROGĄ PŁCIOWĄ”. Swobodnie i szeroko interpretując to zdanie można rzec, że nie tylko życie jako takie zdeterminowane jest ryzykiem ale każdy przejaw naszej w nim aktywności.

W literaturze fachowej można spotkać się z określeniem ryzyka jako „niepewnej możliwości wystąpienia niepożądanego zdarzenia”(definicja i dalsze dot. ryzyka, za Mariusz Czajka – BR i BI  STU Ergo Hestia S.A.: „Poskromienie ryzyka – metody identyfikacji”- internet). Istotna jest więc identyfikacja ryzyka w poszczególnych obszarach naszego życia, następnie jego ocena pod kątem skali jego negatywnego wpływu na nasze życie i podjęcie stosownych działań. Zanim jednak zaplanujemy decyzje i działania minimalizujące negatywne skutki zidentyfikowanego ryzyka, potrzebny jest jego pełny obraz, systematycznie przez nas aktualizowany wskutek regularnego okresowego monitorowania. Mając obraz ryzyka, np. w formie rejestru, możemy zastanawiać się nad sposobami jego ograniczania do akceptowalnego przez nas poziomu, oczywiście w miarę naszych możliwości. Tak postępują duże organizacje gospodarcze i osiągają sukcesy lub przynajmniej funkcjonują w sposób nie zakłócony. Dlaczego więc taki tok myślenia i działania nie przenieść, chociaż w uproszczonej formie do naszego życia? Zarządzajmy naszym ryzykiem. Metod ograniczania, zabezpieczania się przed ryzykiem jest wiele, skuteczność ich i specyfika jest różna. Jedną z nich są ubezpieczenia.

Większość  z nas dokonała kiedyś zakupu jakiś ubezpieczeń. Coś niecoś o nich wiemy, nawet gdy zakup pierwszej w życiu polisy jest jeszcze przed nami. Uświadamianie  sobie ryzyka, oprócz zewnętrznego nakazu, przymusu (polisy obowiązkowe, kredyty, leasing, etc.) jest głównym motywem naszego zainteresowania ubezpieczeniami. Ba, tylko czy na pewno, bez wcześniejszej ich identyfikacji, wystarczająco sobie uświadamiamy wszelakie ryzyka na tyle, by je nie lekceważyć, tylko podjąć konkretne działania? Ile gotowi jesteśmy zapłacić za ochronę ubezpieczeniową w jakimś zakresie i czego za tą kwotę się spodziewamy? Tu wyobraźnia z całą pewnością jest przydatna ale nie tylko wyobraźnia, także poczucie odpowiedzialności za naszych bliskich i za samych siebie.

Przeżyliśmy być może sytuację gdy sprawdziliśmy naszą polisę w konkretnej sytuacji życiowej. Czy ta polisa spełniła nasze oczekiwania? Jeśli tak, to świetnie. Wiemy co robić i na czym się oprzeć. Jeśli tak, to nie musimy nadwyrężać naszej wyobraźni aby zauważyć skutki braku ubezpieczenia, bądź jego złego wyboru, bo efekty trafnej decyzji w tym zakresie są dla nas widoczne, choć … z upływem czasu skłonni jesteśmy je bagatelizować.

Jeśli nie, to może nasze oczekiwania były nie realne, albo były do spełnienia, tylko może zbyt mało zainwestowaliśmy swojego czasu i pieniędzy w ubezpieczenia lub dokonaliśmy ich złego wyboru? Dlaczego dokonaliśmy złego wyboru? Wbrew pozorom to bardzo ważne pytanie.

Na szczęście, na razie jeszcze nic złego się nam nie przytrafiło ale spodziewamy się że kiedyś to niestety może nastąpić, a wtedy nasza polisa sprawi, że …. . no właśnie co? W jaki sposób sprawi? Na pewno? Tego oczekujemy?

Czy przeżyjemy wówczas satysfakcję wynikającą z dobrego wyboru ubezpieczenia, czy zawód?

Postawmy pytanie inaczej. Czy posiadana/e aktualnie polisa/y pozwoli/ą nam w sposób wystarczający, czyli taki którego oczekiwaliśmy w momencie podejmowania decyzji o jej/ich zakupie, zabezpieczyć się  od skutków zaistnienia jakiegoś zdarzenia ubezpieczeniowego? Jeśli tak, to ok., jeśli nie, to wbrew naszym intencjom, składka ubezpieczeniowa może okazać się dla nas jedynie mało uzasadnionym kosztem! Stać nas na to? Czy ważniejsze dla nas jest to, że zapłaciliśmy niską składkę, czy to, że polisa zabezpieczyła nas wystarczająco skutecznie, czyli tak jak tego oczekiwaliśmy?

Może jednak przesadziliśmy lub odwrotnie; zbytnio ograniczyliśmy  zakres ochrony ubezpieczeniowej, może też niewłaściwie wybraliśmy sumy ubezpieczenia, podlimity, klauzule, zakresy ochrony ubezpieczeniowej, itp.? Dlaczego tak postąpiliśmy, czy dlatego że nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, z oszczędności, dlatego że ktoś nam cos zasugerował? Czy wiedzieliśmy że te wspomniane wyżej i inne parametry funkcjonują w umowach ubezpieczeniowych i mają duże znaczenie?

 Może należałoby coś zmienić i w ten sposób zoptymalizować naszą ochronę, w tym także jej koszty? Jeśli tak, to co?

Oczywiście pojawia się problem zaufania do ubezpieczycieli i ich ofert oraz zaufania do pośredników i innych kanałów akwizycji,  przy pomocy których zbieramy informacje i dokonujemy zakupu polis. To jednak oddzielny problem, któremu postaram się poświęcić odrębny tekst.

 Czy można i powinno się sprawdzać czy dobrze się ubezpieczyliśmy, zanim dojdzie do zdarzenia ubezpieczeniowego?

Tak, można i trzeba. Na tym również polega aktywne zarządzanie ryzykiem, do czego w tym tekście Państwa namawiam.

Czy próbowaliście Państwo zweryfikować swój ubezpieczeniowy pakiet więcej niż jeden raz na kilka lat ale patrząc nie tylko na sumy ubezpieczenia, zakres ochrony, cenę i czytając wciskane Wam inne oferty ?  Jeśli nie, to czy stawialiście takie jak wyżej i inne pytania swoim doradcom ubezpieczeniowym?  Czy gdybyście je postawili  i uzyskali wyjaśnienia, to czy dokonalibyście zakupu dokładnie takich samych polis, tak samo ustawionych i czy nadal za pośrednictwem tego samego kanału dystrybucji?

Umówmy się tak; odrzucamy uprzedzenia, sugestie otoczenia, treść reklam, ulotek, a z dotychczasowych spotkań z pośrednikami zachowujemy tylko tyle, co zazwyczaj zapisujemy w notesie lub kalendarzu; kontakt do konkretnego doradcy, który może nam zaoferować…. . Tym razem spróbuję Państwa namówić do innego spojrzenia na ubezpieczenia. Uruchommy więc wyobraźnię. Przed nami tylko czysta kartka i długopis, ulubiony napój, w tle zaś muzyka przy której najlepiej się nam myśli… . OK.?

Zanim jednak przystąpimy do meritum, zapraszam do poznania części drugiej i trzeciej tego tekstu.