Cesje – kłopot nie tylko klienta – opowieść ku przestrodze

Cesje – kłopot nie tylko klienta – opowieść ku przestrodze
20 sierpnia
16:45 2015

Odkąd pamiętam zawsze było sporo zamieszania z zapisami klauzuli cesji umieszczanymi na polisach.


Pojęcie cesji ma wiele znaczeń (cesja= łac. cessio – „dobrowolne ustąpienie” – patrz Wikipedia). W telegraficznym skrócie; w tym przypadku chodzi o zabezpieczenie praw banku w związku z tym, że właściciel mienia ubezpieczanego stawia do dyspozycji banku to mienie jako zabezpieczenie kredytu zaciąganego w tymże banku. Umowa cesji jest więc albo częścią umowy kredytowej albo załącznikiem do tej umowy. Ubezpieczyciel nie jest więc stroną umowy kredytowej/ cesji. Klauzula cesji na polisie oznacza, że prawa Ubezpieczonego wynikające z umowy ubezpieczenia przechodzą na ten bank, czyli jeśli się zdarzy szkoda, to zakład ubezpieczeń wypłaci odszkodowanie bankowi. ZU może odszkodowanie wypłacić Ubezpieczonemu, ale pod warunkiem że bank pisemnie powiadomi Ubezpieczyciela że wyraża na to zgodę.


Zacznę nietypowo; … dawno, dawno temu… no nie, wcale niedawno, bo w styczniu 2015 r… .

Ta opowieść zaczyna się jak bajka, bo to co chcę opowiedzieć można by spokojnie między bajki włożyć, tak to jest irracjonalne, ale niestety to nie bajka tylko realna rzeczywistość.

Nasza klientka przyszła do biura i oznajmiła, że otrzymała z banku X pismo, w którym ta szacowna skąd inąd instytucja wzywała naszą klientkę do pilnego wypełnienia warunku umowy kredytowej, związanego z ustanowieniem cesji na umowie ubezpieczenia lokalu mieszkalnego.

Tu należy dodać, że umowa ubezpieczenia, kolejna zresztą, była zawarta kilka miesięcy wcześniej i jeszcze kolejnych kilka miesięcy jest ważna, oraz że na tej umowie była ustanowiona cesja praw na rzecz banku Y. Do tej pory bank Y nie wnosił zastrzeżeń co do zapisu cesji w umowie ubezpieczenia. Klientka spełniała więc warunek umowy kredytowej w wyżej wspomnianym zakresie, a polisa ubezpieczeniowa spełniała oczekiwania banku Y.

W trakcie trwania wspomnianej umowy ubezpieczenia bank Y połączył się z bankiem X. W przypadku takim jak opisany należy domniemywać, że bank X przejął aktywa i zobowiązania banku Y, więc umowa kredytowa i tym samym cesji jest ważna, zwłaszcza że nasza klientka nie otrzymała żadnej informacji, że zawarta z bankiem Y umowa kredytowa, z tego powodu wygasa, wymaga jakichkolwiek negocjacji, dodatkowych ustaleń, zapisów, etc. To był ruch po stronie banku, a nie klientki, więc wszelkie reperkusje zmian to nie tylko problem klientki, bardziej banku.

Klientka udała się więc do siedziby oddziału banku X i tam przedstawiła polisę z zapisem cesji. Sympatyczna przedstawicielka owego banku, oznajmiła, że teraz bank X jest stroną umowy, trzeba ten zapis zmienić i wręczyła naszej klientce stosowny formularz bankowy, na którym Ubezpieczyciel, którego ja jako agent reprezentuję, powinien złożyć stosowny podpis i przystawić pieczątkę. Przeczytaliśmy ten formularz i okazało się że to jest typowy formularz jaki banki wręczają swoim klientom przy podpisywaniu umowy kredytowej, a więc jakby do tej pory zapisu cesji na polisie nie było. W treści tego druku nie było nawet słowa o tym, że chodzi o zmianę zapisu dotychczasowego, w związku z fuzją banków, zmianą adresu, etc., o co wnosi bank X przejmujący aktywa i zobowiązania banku Y. Formularz dotyczył ustanowienia cesji, był nie podpisany i nie wypełniony. W tym miejscu należy się wyjaśnienie.

 Po pierwsze; domniemywać można, ale w relacjach prawno-finansowych strony obowiązują twarde reguły prawa, a nie domniemania.

Po drugie; zakład ubezpieczeń nie jest stroną umowy tego typu, tylko „przyjmuje do wiadomości i stosowania cesję praw wynikających z polisy nr…”. Oznacza to, że wniosek jednej strony, tj. klienta, to za mało.

Po trzecie; zakład ubezpieczeń bez jednoznacznej woli obu stron umowy nic w tym zapisie nie może zmienić, z powodu jw. i zapis dot. cesji jest ważny do końca trwania umowy, chyba że umowa cesji jaką podpisał klient z bankiem wygasła, o czym powinien bank Y powiadomić Ubezpieczyciela, ewentualnie bank X, opisując zaistniałą sytuację, wnieść o zmianę zapisu, powołując się na to, że na podstawie … przejął aktywa i zobowiązania banku Y i jest teraz stroną umowy. Dodać też należy że zmiany w zakresie cesji, umowy kredytowej, etc. w żadnym przypadku nie są przesłanką do rozwiązania umowy ubezpieczenia.

Po czwarte; cała suma ubezpieczenia lokalu mieszkalnego była „zabezpieczona” klauzulą cesji, więc nie jest możliwe wprowadzenie dodatkowej klauzuli.

Zawsze w takich przypadkach my pośrednicy prosimy by klient lub bank dostarczył nam dwu-trzyzdaniowe pismo wyjaśniające sytuację i powód zmiany zapisu. Odkąd pamięcią sięgam, w bardzo wielu przypadkach był z tym pewien kłopot. Oczywiście opisana i podobne sytuacje, aczkolwiek nie są rzadkie, nie dotyczą wszystkich banków i ich pracowników.

Wyjaśniliśmy sytuację klientce, która odniosła się do problemu ze zrozumieniem. Ciąg dalszy tej historii był zaskakujący dla naszej klientki. Następnego dnia klientka odwiedziła bank X. Na miejscu dowiedziała się, że naliczono jej koszty związane z powiadomieniem o konieczności zmiany cesji, zwrócą jej ale musi o to do banku wystąpić (co mogłoby sugerować że winę za powyższe ponosi klientka), a ponadto okazało się że w zasadzie sprawy nie ma, bo bank podjął kroki aby uzgodnić z Ubezpieczycielami kwestie zmiany zapisów na umowach ubezpieczenia. To wystarczyło aby klientka straciła opanowanie i „w krótkich żołnierskich słowach” powiedziała  reprezentantce tego banku co myśli o tej szacownej instytucji i jej przedstawicielach.


Morał i nauka z tej opowieści jest taka:

Szanowny Kliencie,

w takich przypadkach przeczytaj dokładnie druk który otrzymasz z banku do podstemplowania u Ubezpieczyciela i jeśli w treści nie dopatrzysz się wyjaśnienia o którym piszę wyżej, żądaj wymiany pisma, chyba że chcesz marnować czas, nerwy i siły w związku z zafundowaną Ci „wędrówką ludów” na trasie: bank – zakład ubezpieczeń – bank – zakład ubezpieczeń – bank.

 W opisywanej sytuacji trochę to wszystko wygląda tak, jakby jedna instytucja, w imię nie wiadomo czego, przymuszała inną, notabene nie będącą stroną umowy kredytowej i cesji, do łamania procedur i wcześniejszych zobowiązań wobec stron tej umowy.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że zarówno banki jak i zakłady ubezpieczeń nie od dzisiaj podlegają tej samej instytucji nadzoru i kontroli, która reguluje to co jest do uregulowania na rynku i sprawuje nadzór. Jakoś tak się składa, że od strony praktyki ubezpieczeniowej nie widać by udało się uzgodnić i wszędzie skutecznie wdrożyć niektóre wzorce dokumentów i procedury. Przykładowo klient zawarł umowę ubezpieczenia domu. Po dwóch miesiącach wystąpił do Ubezpieczyciela, przedstawiając stosowne dokumenty, by na polisie ustanowić cesję, w związku z zaciąganym kredytem. Ubezpieczyciel przygotowuje w takim przypadku aneks bezskładkowy do wcześniej zawartej umowy ubezpieczenia z stosownymi klauzulami odnośnie cesji, ewentualnie tym aneksem zmienia sumę ubezpieczenia i zazwyczaj drukuje dodatkowy dokument (zgodny z wymogami prawa) uszczegóławiający warunki cesji – wszystko zgodnie z życzeniem stron umowy cesji. Klient czasami od razu przynosi jeszcze dodatkowy formularz bankowy do podpisania, bywa że nie wypełniony i nawet nie podpisany przez stronę bankową, który do sprawy nic nie wnosi, ale jest wymagany wewnętrzną procedurą bankową. Jeśli wnioskujący nie wypełnia i nie podpisuje formularza, to jakie ma prawo wymagać uwierzytelnienia go przez podmiot trzeci, nie będący stroną umowy? Formularz nie podpisany i nie wypełniony jest tylko formularzem, a nie załącznikiem do jakiejkolwiek umowy.

Bez sensu więc powiela się dokumenty. Pół biedy jeśli ten formularz agent otrzymuje od razu przy wystawianiu aneksu, gorzej jak klient do banku dostarczy aneks polisy i to pismo zakładu ubezpieczeń, a po kilku miesiącach, czasem na krótko przed terminem ważności polisy, bank wzywa klienta i każe mu dostarczyć taki „ich” formularz „zaległy”, więc znowu klient „biega od Annasza do Kajfasza” i „wiesza psy” niestety bywa że na agencie, który ponoć „robi mu trudności”.

Znam wielu pracowników banków, mam wiele dobrych z bankami doświadczeń, szanuję ich trudną pracę. To co opisałem, to jak zaznaczyłem wcześniej, nie dotyczy wszystkich, to incydent, ale… .

Gdyby jednak ktoś chciał uznać, że piszę obrazoburcze kalumnie, które „kładą nie słusznie cień na dobre imię…”, etc., pozwalam sobie dołączyć na koniec cytat z „Monachomachii” I. Krasickiego – Pieśń szósta (zakończenie):

„… Jak umysł prawy zdrożności unika.
Cnota, nie odzież czyni zakonnika.
Czytaj i pozwól, niech czytają twoi,
Niech się z nich każdy niewinnie rozśmieje.
Żaden nagany sobie nie przyswoi,
Nicht się nie zgorszy, mam pewną nadzieję.
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi,
Niechaj występek jęczy i boleje.
Winien odwołać, kto zmyśla zuchwale:
Przeczytaj – osądź. Nie pochwalisz – spalę.”