Cenowa terapia szokowa,

Cenowa terapia szokowa,
05 lutego
12:41 2017

czyli dlaczego ubezpieczenia OC komunikacyjne tak podrożały i czy nadal będą drożeć?

Codziennie powtarza się taka oto sytuacja. 1. Otwieram biuro, „odpalam” komputer i … nie mam pewności czy  oferta którą robiłem klientowi np. 2-3 dni wcześniej jest na tyle aktualna, że jeśli zadzwoni inny klient o podobnym profilu ubezpieczeniowym, to mogę mu bez liczenia z grubsza powiedzieć ile zapłaci. 2. Wizyta klienta i pytanie od drzwi: ”Panie Marianie, otrzymałem list od ubezpieczyciela. Dlaczego aż o tyle podrożało? Proszę mi znaleźć coś lepszego.” Szukam, szukam i… często nie znajduję oferty porównywalnej cenowo do ubiegłorocznej polisy.


Wg. różnych źródeł ceny polis komunikacyjnych OC podrożały średnio o ponad 35-40%, ale w różnych publikatorach znajdziecie Państwo bez trudu „gorsze” szacunki. Z mojej praktyki wynika, że w pierwszych kwartałach 2016 roku rzeczywiście skala podwyżek była średnio wysoka ale z miesiąca na miesiąc różnica między ceną ubiegłoroczną a ceną ofertową rośnie.

Pod koniec listopada 2106 r. przyszła do biura starsza pani, samochód bodajże 16-letni ale w b. dobrym stanie, staż bezszkodowy ok. 20-letni i … podwyżka ceny „gołego” OC kom. na ofercie ubezpieczyciela przekraczała 50%! Niewątpliwie najmniej odczuwają podwyżki klienci w wieku powyżej 30 lat, z dużym bezszkodowym stażem ubezpieczeniowym.

Gdy tłumacząc wzrost składek wspominam że ceny ubezpieczenia OC kom. w porównaniu do cen podobnych ubezpieczeń w krajach UE i tak są relatywnie niskie, mimo że powoli standardy krajowe w obsłudze tychże zbliżają się do europejskich, często spotykam się z ripostą klientów: „no tak ale tam zarabiają więcej”. Porównywarka mfind.pl opublikowała kilka miesięcy temu raport na ten temat. Nie wiem czy metoda analizy tam zastosowana jest właściwa ale konkluzje są są dość ciekawe. Wynika z niego, że w 2013 roku średnia cena składki OC na 1 mieszkańca UE wynosiła równowartość 218 euro, w tym samym czasie w Polsce ta średnia to 86 euro. Najdrożej za to ubezpieczenie płacili obywatele Danii (359 euro), Austrii (356 euro), Belgii (321 euro), Włoch (313 euro) i Francji (300 euro). Taniej niż w Polsce płacili Bułgarzy (69 euro), Łotysze (55 euro) i Węgrzy (49 euro). Dla uzupełnienia: składka średnia za OC kom. w Danii to 7,9% przeciętnego wynagrodzenia, w Bułgarii 16,9%, w Polsce 9,7%. Autorzy tego raportu zauważyli również taką zależność; tanie OC = niskie odszkodowania. (gu.com.pl…)

Jeszcze jedno zdanie autorstwa p. Bartosza Salwińskiego, współzałożyciela mfind.pl, warto tu przytoczyć: „Drastyczny wzrost cen OC w Polsce w 2016 roku to konsekwencja tego, że przez wiele lat mieliśmy jedne z najniższych składek w Europie. Wytyczne KNF w kwestii likwidacji szkód czy też rosnąca  liczba kancelarii odszkodowawczych wpłynęły na wzrost kwot odszkodowań. Ubezpieczyciele musieli więc zrekompensować sobie straty. W efekcie stawki OC zbliżają się do średniej europejskiej.”

Dane wyżej przytoczone dotyczą 2013 roku. Lata 2014-2015 to szczytowy okres tzw. „wojny cenowej” w Polsce, która doprowadziła do tego, że w zasadzie ubezpieczyciele między sobą konkurowali nie jakością oferty, mierzonej chociażby tym, o ile więcej w ramach składki poza ustawowe minimum oferuje ubezpieczyciel, jakością serwisu obsługowego, etc. ale głównie cenami. Wg. większości źródeł oficjalnych tylko w 2015 roku straty rynku na tych ubezpieczeniach sięgały kwoty ponad 1 mld zł, czyli ok. 30,00 zł na 1 mieszkańca. Rok 2016, a raczej schyłek roku 2015 to stopniowy, postępujący wzrost cen tego ubezpieczenia. Obecnie przypuszcza się, że ten wzrost nie będzie na razie zahamowany. Nie znalazłem aktualniejszych badań niż wyżej cytowane ale gdyby je „poprawić” o wskaźnik średniego wzrostu cen tj. 30-40%, to ta średnia 86 euro prawdopodobnie wzrosła by do poziomu ok. 116-120 euro. W tym czasie średnia płaca w Polsce nieco wzrosła, więc czy wskaźnik obrazujący średnią wysokość składki na 1 mieszkańca Polski do przeciętnego wynagrodzenia w Polsce plasuje się nadal w okolicach 9,7%, niższy, czy wyższy? O ile?

Wiele wskazuje na to, że skala podwyżek będzie jeszcze większa. Nadal czasem wspomina się o reaktywowaniu tzw. „podatku Religi”, w 2017roku wzrastają sumy gwarancyjne w ubezpieczeniu OC kom., a to jest również  dodatkowy impuls wzrostu cen. (vide: https://www.mfind.pl/akademia/trendy-cen-oc/sumy-gwarancyjne-w-oc/.

Zrobiło się nerwowo, posypały się oskarżenia o zmowę cenową, o pazerność ubezpieczycieli i wołanie o ingerencję czynników rządowych i oczywiście jak zwykle w takich przypadkach szuka się winnych. Co dalej? Rzucający oskarżenia nie zawsze wnikają dlaczego tak się dzieje, bo mają często gotowe odpowiedzi. Czy znawcy tematu potrafią logicznie wyjaśnić przyczyny wzrostu cen składek i czy decydenci zechcą ich posłuchać?

Jedno z wyjaśnień przytoczyłem wcześniej, a inni, czy idą tym samym lub podobnym tokiem rozumowania?

Prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń w imieniu tej organizacji tak tłumaczy wzrost cen (źródło jw. z dnia 29.11.16): „zasadniczą przyczyną obecnych wzrostów cen OC komunikacyjnego jest znaczący i trwający od kilku lat wzrost wartości wypłaconych odszkodowań i świadczeń na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach i ich rodzin. Droższe stają się nie tylko naprawy aut czy ceny części samochodowych ale również opieka lekarska czy rehabilitacyjna nad poszkodowanym. Wyższe wypłaty oraz brak podwyżek cen w latach poprzednich spowodowały spadek rentowności OC komunikacyjnego. Straty ubezpieczycieli z tego tytułu w ostatnich dziesięciu latach przekroczyły 6mld. zł.”(wg. innych źródeł ok. 4 mld. – przyp. autora). PIU zwraca też uwagę że nowe regulacje prawne, orzecznictwo sądowe i wytyczne KNF, poprawiły znacznie jakość ochrony ubezpieczeniowej ale też spowodowały wzrost kosztów tej ochrony.

W tym samym tonie wypowiada się Anna Popiołek w swym tekście opublikowanym w Gazecie Wyborczej z 23.11.br. „Drożejące polisy OC to nie wymysły ubezpieczycieli.” ( za newsletter GU z 24.11.2016 r.)  pisze tam, że wzrost cen to skutek sprzyjającego mu otoczenia regulacyjnego. Podkreśla, że w efekcie działań Komisji Nadzoru Ubezpieczeniowego ubezpieczyciele coraz rzadziej zaniżają odszkodowania z uwagi na wiek samochodu, częściej zapewniają pojazdy zastępcze, rośnie też wartość wypłacanych odszkodowań za szkody osobowe.

Artur Borowiński, prezes Compensa TU stwierdza:( za newsletterem GU z 28.11.16. „Obecne wzrosty składek są efektem długotrwałej niezdrowej konkurencji cenowej na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych oraz rosnącej z roku na rok wartości wypłacanych odszkodowań” i dalej „… wpływ na taką sytuację mają m. in. rekomendacje wydane przez KNF w zakresie szkód w pojazdach obowiązujące od 01.04.2015, jak i planowane rekomendacje dot. szkód na osobie, które wejdą w życie 01.01.2017.” Pan Prezes zwraca też uwagę na to, że niezależnie od powyższego rosną odszkodowania „… z uwagi na tendencje w orzecznictwie sądów powszechnych, w tym zasądzenia powyżej sum gwarancyjnych czy stanowisko Sądu Najwyższego dotyczące refundacji kosztów leczenia prywatnego ofiar wypadków drogowych.” Wskazuje też na wzrost udziału szkód zagranicznych powodowanych przez polskich kierowców w krajach Europy Zachodniej, głównie w Wielkiej Brytanii, Francji i we Włoszech.

Również UOKiK (newsletter GU z dnia 25.11.16) konkluduje: „… wydaje się, że na obecne podwyżki w przeważającej części miały wpływ czynniki ekonomiczne, np. skutki wojny cenowej ubezpieczycieli prowadzonej od lat, potrzeba przywrócenia rentowności oferowanych ubezpieczeń komunikacyjnych”. W innej wypowiedzi Prezes tego urzędu Marek Niechciał (to samo źródło) stwierdził, że „przez wiele lat ubezpieczyciele ponosili straty na tym produkcie … (OC kom. – przyp. Autora) .” Dalej jednak zaznacza, że „to nie oznacza, że mają prawo też do podwyżki, ale są wzywani zarówno przez nadzór finansowy, jak i przez prawo, które wymaga, że nie można sprzedawać polis ze stratą.”

Na pierwszy rzut oka widać w tych wypowiedziach UOKiK jakąś niekonsekwencję ale sądząc po innych stwierdzeniach z tego samego źródła, można domniemywać, że UOKiK sprawę dogłębnie bada, zwłaszcza pod kątem znalezienia odpowiedzi na pytanie; czy podejrzenia o zmowę cenową są uzasadnione?

Czy to wszystko? Niestety nie.

Znawcy ryku ubezpieczeniowego, prawnicy zwracają uwagę na inny fakt. Wg. nich ubezpieczyciele są zmuszeni od jakiegoś czasu do podjęcia innego wyzwania, trudnego do przewidzenia w kalkulacjach składek w latach ubiegłych. Chodzi o nowy trend w orzecznictwu sądowym polegający na interpretacji na korzyść rodzin poszkodowanych w wypadkach, przepisów Kodeksu Cywilnego. Trend ten wg znawców tematu wiąże się m. in. z swobodną interpretacją art. 446 par. 4, który umożliwia rodzinie zmarłego w wypadku komunikacyjnym uzyskanie zadośćuczynienia za jego śmierć oraz art. 448 na mocy którego takie „zadośćuczynienie należy się także rodzinie w przypadku ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, powodującego zakłócenie więzi emocjonalnych i psychicznych.” ( za Newsletter GU z 24.11.2016r).  Polska  Izba Ubezpieczeń apeluje o przewidywalność w kwestii zadośćuczynień, bo w przeciwnym razie ceny ubezpieczeń będą znacznie rosnąć.

Rzadziej niż jeszcze kilka miesięcy temu obecnie wskazuje się w wypowiedziach na cenotwórczą rolę nowego podatku uiszczanego przez zakłady ubezpieczeń i tzw. BLS (Bezpośrednia Likwidacja Szkód), co było „gorącym tematem” dysput jeszcze na początku 2016 roku. Swoją drogą zastanawia mnie od dawna fakt, że do porozumienia BLS przystąpiło zaledwie 9 ubezpieczycieli, czyli ok. 1/3 oferujących ubezpieczenia komunikacyjne. O BLS pisałem tu na blogu.

Gazeta „Puls Biznesu” ( za newsletterem GU z 17.11.2016 r.) opublikowała dane z raportu firmy doradczej Bain & Company. Jedna z głównych konkluzji  tego raportu: wysokie podwyżki cen ubezpieczeń komunikacyjnych obniżają poziom lojalności klientów. Autorzy badań stwierdzają że nie zauważyli na rynku lidera przyciągającego klientów, a wzrost cen nie nie sprzyja budowaniu relacji.

W tej nabrzmiałej sytuacji w końcówce 2016 roku rozpoczęto konsultacje środowiskowe w związku z implementacją kolejnej dyrektywy unijnej IDD. Dyrektywa ta odnosi się głównie do rynku pośrednictwa ubezpieczeniowego i wymusza jego uporządkowanie wg standardów europejskich. Przy okazji „zauważono” zjawisko tzw. missellingu (nieczysta sprzedaż). Sugeruje się że misselling jest jednym z źródeł kłopotów całej branży, a winnymi jego stosowania,wg niektórych znawców problematyki, są pośrednicy ubezpieczeniowi. Jak to się ma do tłumaczeń tu  wcześniej przytoczonych, oceńcie Państwo sami. Ze swej strony dodam tylko, że to nie pośrednicy ubezpieczeniowi określali zasady funkcjonowania rynku ubezpieczeniowego, wręcz przeciwnie musieli się stosować do reguł im narzuconych.